15 marca 2014

Jak żyć?

Przyzwyczaiłem się już, że treści, którymi karmi się pasażerów komunikacji miejskiej z ekranów wyświetlaczy zamieszczonych w metrze i autobusach są niemal zawsze lekkie i przyjemne. Niespecjalnie mi to przeszkadza, a po namyśle stwierdzam, że wręcz trudno takie podejście kwestionować. Nikt przecież nie chce, szczególnie od rana, być bombardowany informacjami o wojnie, tragedii na drodze czy o załamaniu giełdy. Drogę do pracy należy umilać sobie wiadomością, że Radwańska wygrała w nocy mecz albo że dziś wypada Światowy Dzień Pianek Jojo Marshmallow.

Niemniej ostatnio zgłupiałem. Przeczytałem płynącą z monitora krótką wskazówkę, aby napompować swój rower po zimie. Żałuję w tej chwili, że nie zapisałem sobie lub nie zapamiętałem słowo w słowo treści tejże cennej rady, gwarantuję, że efekt byłby dużo lepszy. W każdym razie było coś o tym, żeby sprawdzić koła roweru zanim go wiosną wyciągniemy na ścieżkę (jeśli takowa się znajdzie). Pojawiła się również informacja, że na rowerze ze śladową ilością powietrza w dętce owszem, można jechać, z tym że jest to bardzo uciążliwe (sic!). Zmieściło się nawet ostrzeżenie, że taka jazda może uszkodzić obręcz koła.

I tak się teraz zastanawiam, czy przesadzam czepiając się wyświetlania podobnych "porad", czy może też mam rację twierdząc, że ktoś tu chce ze mnie zrobić kretyna? W tamtej bowiem chwili coś we mnie aż chciało zakrzyknąć: "No co ty nie powiesz?! Co ty nie powiesz, że ciężko się jeździ na flaku i że należy w razie potrzeby dopompować sobie powietrza, szczególnie po dłuższym okresie nieużytkowania. Eureka!"


Wiem, że Internet - rzucę banałem - daje nam dziś wielką gamę możliwości. W sieci mamy tysiące poradników i blogów tematycznych, a youtube pełen jest filmików instruktażowych i artykułów - samouczków. Każdy może nauczyć się jak przyrządzić dobrą whisky, jak sadzić kwiatki w ogródku czy też ile musi biegać, by zracjonalizować swój wskaźnik masy ciała. To wszystko jest oczywiście pożyteczne. Zauważyłem jednak, że ludzie bardzo łatwo przekraczają granicę i zaczynają tłumaczyć innym rzeczy, które jeszcze wczoraj dla wszystkich stanowiły oczywistość niewymagającą rozbierania na czynniki pierwsze.

W tych rozważaniach odnośnie do mojej rzekomej nadreakcji doznałem nagłego oświecenia. Mianowicie przypomniałem sobie, że nie jestem wcale jedynym, którego uderzyła w ostatnim czasie cała ta galopująca moda na wrzucanie do sieci porad w stylu: "Jak wynieść śmieci". Polecam Waszej uwadze kanał na youtube "JakTraLala", na który trafiłem kilka tygodni temu. Dziewczyny prowadzące tego specyficznego videobloga furorę zrobiły filmikiem "Jak suszyć mokre włosy", swego czasu miały nawet okazję usiąść na kanapie w "Dzień Dobry TVN", by przybliżyć swoją wesołą misję. Dwa, trzy filmiki i załapiecie o co mi chodzi.

Jednak na wszelki wypadek, aby nie pozostawić Was z wrażeniem, że jestem totalnym kontestatorem tudzież zwykłą marudą, przygotowałem dla Was garść własnych, mam nadzieję pomocnych, wskazówek życiowych:

  • Gdy chcesz wybrać się do sklepu na zakupy, upewnij się, że masz ze sobą pieniądze. Dużo łatwiej i szybciej nabędziesz niezbędne Ci produkty, nie musząc proponować ekspedientce wymiany barterowej.
  • Jeżeli planujesz zrobić sobie kanapkę z masłem i żółtym serem, wyjmij nieco wcześniej masło z lodówki. Prawda, że wygodniej?
  • Wchodząc do windy, nie zapomnij wcisnąć guzika z numerem piętra, na które chcesz się udać. No, chyba że wszedłeś do niej w zupełnie innym celu, hłe hłe hłe.

To póki co tyle. Jeżeli coś jeszcze przyjdzie mi do głowy, chętnie się podzielę. Ale wiecie, nie jestem ekspertem we wszystkim.


P.S. A, byłbym zapomniał. Drogi Czytelniku, oczywiście możesz postąpić inaczej, ale niniejszy post najlepiej czytaj: z góry na dół i od lewej do prawej. Wówczas istnieje największa szansa, że tekst stanie się (w miarę) spójny i logiczny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz