20 listopada 2013

KS Bida

Zasłuchałem się ostatnio w ciekawej dyskusji prowadzonej na antenie Programu Trzeciego Polskiego Radia. Mowa była o tym, czy logo Biedronki, sponsora piłkarskiej reprezentacji Polski, mogłoby/powinno znajdować się na strojach wdziewanych przez naszych kopaczy. Rozważania poprzedzone zostały rozmową z przewodniczącym Stowarzyszenia Stop Wyzyskowi - Biedronka Edwardem Gollentem, który informował, że wiele osób poszkodowanych w głośnych, szczególnie przed kilkoma laty, aferach dotyczących przestępnego wykorzystywania pracowników tej sieci dyskontów przez zarządzających, wciąż nie uzyskało całkowitej lub choćby częściowej rekompensaty za poniesione szkody i krzywdy. Ba, przewodniczący ów podał wyliczenie, z którego wynika, że łączna suma nieuregulowanych zobowiązań Biedronki powstałych wskutek planowego i metodycznego wyzysku wynosi sto dwadzieścia pięć milionów złotych. Prowadzący audycję pragnął rozstrzygnąć kwestię, czy podmiot z takim bagażem zasługuje na to, by sponsorować reprezentację narodową oraz widnieć na jej koszulkach. Rozdzwoniły się telefony, posypały się komentarze.

"Jaka kadra, taki sponsor". Trudno się z tym arcyboleśnie twardym argumentem nie zgodzić. Jeszcze nie tak dawno postrzegałem Biedronkę - sponsora jako dość ponury, dotkliwy żart z firmy "Reprezentacja Polski". Dziś wiem, że po prostu nie może być inaczej. Jak zauważył przyjaciel mój, Niemcy mogą mieć Mercedesa, Francuzi - Credit Agricole. Tylko u nas na billboardach musi królować Adamiakowa.


"Koszulka reprezentacji powinna być czysta, nieskalana. Nie ma na niej miejsca dla niczego prócz orzełka." Zgoda, pełna zgoda. Też widzę piłkę reprezentacyjną jako inny wymiar futbolu, swojego rodzaju sferę sacrum, która rządzi się odmiennymi prawami niż skomercjalizowane do bólu rozgrywki klubowe. Jednak niestety i ona nie ucieknie od pewnych elementów. Tak więc łyżwa, trzy paseczki lub puma muszą być. Z tym się piłka nożna pogodziła lata temu. U nas z kolei niedawno skutecznie na koszulkę wbiło się logo PZPN-u. Ponoć w kolejce czekają PZKosz, PKP Cargo i Amber Gold. A, no i są przecież jeszcze romantyczne akcje, jak np. te UEFY - "Say no to racism" czy też "Say yes to Platini". Trzeba z tym żyć i już.

"Te niegodziwe praktyki to przeszłość, dziś Biedronka jest rzetelnym pracodawcą. A nawet jeśli nadal czasem zdarzają się przypadki wyzysku, to czy w innych marketach i sklepach ich nie ma?" Hmmm, nie wiem, ale zgaduję, że w każdej tego typu sieci handlowej dochodzi do nadużyć. Z drugiej strony nie każda z nich próbuje się wybielić i wypromować przy pomocy reprezentacji narodowej. Sponsor polskiej kadry, jakkolwiek by ona nie kaleczyła futbolu, powinien mimo wszystko reprezentować pewien poziom. Odpowiedni poziom społecznego zaufania i ogólnie pojętej "czystości". Dobrze, jeżeli nastąpiła poprawa warunków pracy w Biedronce. Jednak z tego co wiem gros spraw nadal ciągnie się w sądach lub innych instytucjach, wiele sporów wciąż pozostaje niezałatwionych. Dość powiedzieć, że Sąd Najwyższy stwierdził ostatnio, iż wspomniane wyżej wyliczenia Pana Gollenta wcale nie były przesadzone, nie naruszył on tym samym dóbr osobistych właściciela marki Biedronka. O czymś tenże fakt świadczy.

"Ci pseudopiłkarze nie zasługują na żadnego sponsora, żaden pieniądz za taką grę im się nie należy." Z tym stwierdzeniem również pełna zgoda, ale tylko przez dziewięćdziesiąt minut meczu, podczas którego jak każdy złorzeczę, iżby należało rozwiązać i zaorać ten cyrk na kółkach. Co do zasady uważam bowiem, że wręcz trzeba pompować i pompować środki w dyscyplinę, która bądź co bądź, mimo periodycznych starań siatkówki, stanowi (jakkolwiek to zabrzmi) nasz sport narodowy. Nie umiem tego jednak sensownie uzasadnić.

"Wszyscy tak wydzwaniają i plują na Biedronkę, że zła i niedobra. Dlaczego więc potem jak gdyby nigdy nic chodzą do niej tłumnie na zakupy?" To mi się szczególnie spodobało. Gość trafił w sedno - dał taki trzeźwy osąd i słusznie nawiązał do świadomości konsumenckiej. No bo tak w gruncie rzeczy powinno być: nie popieramy wykorzystywania dzieci do ciężkiej pracy - nie kupujemy sobie polówek Nike. Nie odpowiada nam maltretowanie kurczaków - nie stołujemy się w KFC. Nie podoba nam się rząd Tuska - nie kupujemy sobie najnowszej książki autorstwa jego żony.

"Jakby PZPN podpisał umowę sponsorską z producentem wódki lub papierosów, to ludzie też by marudzili". I słusznie, że ludzie by marudzili. Zresztą reklama powyższych wyrobów jest obwarowana wieloma przepisami prawa, to inna bajka. Generalnie nie godzi się ich promować na koszulkach reprezentacji. Tak jak nie godzi się promować nieuczciwego pracodawcę. Właściwie to w sumie nie wiem o co chodziło temu konkretnemu rozmówcy. 

W każdej z tych opinii odnajduję jakiś stopień racji. Jestem Polakiem - jestem każdym z przywołanych telefonujących?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz